Od początku posiedzenia poruszenie wśród posłów w związku z tą ustawą. Loga-Sowiński rozmawiał ze mną dwukrotnie, przedstawiając rzecz w ten sposób, iż głosowanie przeciw ustawie ma charakter wybitnie polityczny i oznacza ze strony „Znaku” walkę na całego. Przestrze¬gał on przed konsekwencjami i radził zastanowić się i raczej wstrzymać się od głosowania.
W kuluarach zastępca Kliszki, Pszczółkowski, wraz z Baranowskim zatrzymali Stommę i mnie, w podobny sposób przedstawiając stanowisko partii. Zwołaliśmy zebranie naszych posłów, przedstawiając im sugestie partii, zespół początkowo odmówił zmiany swego stanowiska. Po przerwie, przed rozpoczęciem popołudniowej sesji, w głosowaniu większość wypowiedziała się za wstrzymaniem się od głosowania.
Tymczasem 15 minut później dowiedziałem się w kuluarach od posłów z PZPR, że jednak głosujemy przeciw ustawie. Wywołałem z sali Stommę, który wobec Pszczółkowskiego i Baranowskiego przedstawił swoje stanowisko sprzed kilku godzin. To samo oświadczył w rozmowie z Logą-Sowińskim. Byłem zbulwersowany nagłą zmianą stanowiska Stommy i „Znaku”, tym zwłaszcza, że o tej zmianie nie dowiedziałem się wprost. Głosowałem przeciw ustawie tak jak i inni, będąc przekonanym, że jest to jedynie manifestacja i że ten nierozważny krok polityczny przyniesie na pewno dalsze szkody Kościołowi.
Elastyczność intelektualna Stommy, delikatnie mówiąc, wzbudziła moje zdumienie. Zdolność równie sugestywnego argumentowania „za”, co i „przeciw” — jest dla mnie niepokojąca.
Warszawa, 16 listopada
Jerzy Zawieyski, Dziennik, Warszawa 2010.
Do głębi przejęci wypadkami w dniach 8 i 9 marca na Uniwersytecie Warszawskim i Politechnice, w trosce o pokój w naszym kraju w skomplikowanej sytuacji międzynarodowej oraz w trosce o właściwą atmosferę dla wychowania i kształcenia młodzieży, na podstawie art. 22 Konstytucji PRL i art. 70–71 Regulaminu Sejmu PRL zapytujemy:
1. Co zamierza uczynić Rząd, aby powściągnąć brutalną akcję milicji i ORMO wobec młodzieży akademickiej i ustalić odpowiedzialność za brutalne potraktowanie tej młodzieży?
2. Co zamierza Rząd uczynić, aby merytorycznie odpowiedzieć młodzieży na stawiane przez nią palące pytania, które nurtują także szeroką opinię społeczną, a dotyczące demokratycznych swobód obywatelskich i polityki kulturalnej Rządu? [...]
Zwracamy się do Obywatela Premiera, aby Rząd podjął kroki, zmierzające do politycznego rozładowania sytuacji.
Konstanty Łubieński, Tadeusz Mazowiecki,
Stanisław Stomma, Janusz Zabłocki, Jerzy Zawieyski
Warszawa, 11 marca
Marta Fik, Marcowa kultura. Wokół „Dziadów”, literaci i władza, kampania marcowa, Warszawa 1995.
Wieczorem odbywał się Konwent Seniorów, na którym był [Stanisław] Stomma. Czekałem na niego z [Jerzym] Turowiczem w jego domu. Przyniósł wiadomości sensacyjne. [Edward] Ochab na własną prośbę rezygnuje ze stanowiska. Stronnictwa polityczne potępiają Koło „Znak” za interpelację i postanowiły odwołać mnie z Rady Państwa. Exposé premiera ma być w środę rano. Będzie długa dyskusja rozrabiająca nas na szaro.
Warszawa, 8 kwietnia
Jerzy Zawieyski, Kartki z dziennika 1955–1969, wybór, wstęp i oprac. Jan Z. Brudnicki, Bogusław Wit, Warszawa 1983.
Gdy przybyłem na posiedzenie, odczułem od razu jakieś nienaturalne ożywienie w Sejmie, mnóstwo nieznanych twarzy w kuluarach, galerie też wypełnione jakąś publicznością, specjalnie widać dobraną, bo tym razem przepustki zarezerwowano wyłącznie dla Prezydium Sejmu. Już nienormalnie burzliwe i hałaśliwe oklaski, jakie zabrzmiały po przemówieniu Cyrankiewicza odpowiadającego na naszą interpelację, oklaski, które rozległy się tym razem nie tylko z ław poselskich, ale i z galerii (choć było to zawsze niedopuszczalne) — dały nam odczuć, że uczestniczymy w jakimś widowisku nadzwyczajnym i starannie przygotowanym.
Warszawa, 10 kwietnia
Jerzy Eisler, Polski rok 1968, Warszawa 2006.
Największą szkodę swobodzie kultury w Polsce wyrządzili właśnie ci, którzy [...] wykazali, że wyżej stawiają swoje małe politykierskie ambicje niż interesy literatury i sztuki, niż rzeczywiste interesy kraju. Teraz będą zbierać tego konsekwencje. Posłowie Koła Poselskiego „Znak” przyłączyli się do tej gry przez swoją interpelację, która wcześniej, niż trafiła do rąk adresata, stała się rodzajem odezwy zachęcającej do działania prowodyrów zajść i wichrzycieli.
Warszawa, 10 kwietnia
Źródła do dziejów Polski w XIX i XX wieku, t. 6, cz. 2: Lata 1956–1989, wybór tekstów źródłowych Adam Koseski, Józef Ryszard Szaflik, Romuald Turkowski, Pułtusk 2004.
Nie każdy pisarz może być sumieniem narodu. Nie są, nigdy nie byli i nigdy nie będą sumieniem narodu różnego rodzaju Grzędzińscy, Słonimscy, Bejnary-Jasienice czy Kisielewscy. Nie będą też sprzedajni i kosmopolityczni gracze wszelkiej maści — rewizjoniści, syjonistyczni pismacy, piewcy szowinizmu narodowego i anarchii. [...] Prawdziwym sumieniem narodu jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza.
Warszawa, 10 kwietnia
Jerzy Eisler, Polski rok 1968, Warszawa 2006.
Pobyt w Toruniu szalenie interesujący […]. Dwa odczyty w Klubie Inteligencji Katolickiej, publiczność świetna, […] znakomita młodzież, zbuntowana wreszcie przeciw komunizmowi, a nie przeciw bzdurom, jednocześnie mądra i z jakąś perspektywą czasów. […] młodzież gorzka, ale i zarazem realistyczna, znająca miarę rzeczy, przy czym oczytani również w literaturze emigracyjnej (!), w ogóle spragniona czegoś nowego, no i zbrzydzona komunistyczną drętwą mową do samego dna. […]
Pytali mnie, czy koło „Znak” w Sejmie, takie jakie jest, ma rację bytu, dałem do zrozumienia, że nie. Marzy im się katolicka opozycja, jeden odczytywał nawet fragmenty encyklik, z których wynikało, że Kościół musi się zajmować polityką i moralnością społeczną.
Warszawa/Toruń, 24 kwietnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.
Gdy po porozumieniu z Krakowem zdecydowałem się nie głosować za niefortunną zmianą Konstytucji, zgłosiłem się z prośbą o audiencję u Księdza Prymasa, aby go o tym powiadomić. Niestety, nie zostałem przyjęty, co było wyraźnym znakiem, że zostawia nam wolną rękę i nie chce ponosić za nas odpowiedzialności. Wówczas z pewnym żalem reagowałem na nieudzielenie mi audiencji. Teraz myślę, że było to słuszne. Właśnie na etapie normalizacji posłowie powinni byli decydować sami.
Należało przeanalizować i zrozumieć nową sytuację i przyjąć na siebie odpowiedzialność. Opinia społeczna zaczęła dość wyraźnie i głośno wypowiadać swoją ocenę. To było duże novum. Środowiska katolickie, które nas do Sejmu wysłały, oczekiwały teraz, że zajmiemy stanowisko awangardowe. Niestety, moi koledzy z Koła „Znak” z całą masą poselską głosowali za zmianami Konstytucji, które potępiała opinia. Naturalnie, moja rola polityka była na tym etapie skończona. Do nowego Sejmu 1976 roku wejść mogli tylko posłowie, którzy nie psują w ważnych sprawach jednomyślności.
Warszawa, 10 lutego
Stanisław Stomma, Trudne lekcje historii, Kraków 1998.